niedziela, 27 września 2015

Ja to mam pecha.... -.-'

 Wiem, że wszyscy chcecie mnie ukatrupić, bo rozdziału brak. Niestety mam dla was zla wiadomość na razie go nie bedzie. Jest to spowodowane dwoma czynnikami....
1. Szkoła.... Pewnie wiecie jakbto jest. Nauczyciele myślą że mamy tylko szkołę i nic po za nią więc zadają nam jak najwięcej.... Pełno sprawdzianów, kartkówek i odpowiedzi ustnych... Tak, wszyscy to kochamy....
2. Drugim czynnikiem jest to że tak troszeczkę, mini mini.....rozwaliłam sobie rękę i jestem w gipsie, co bardzo utrudnia mi pisanie..... Boli przy każdym ruchu.....
Na koniec moge tylko dodać że bardzo was przepraszam.......

 A to takie zdjecie mojej chorej łapki....

czwartek, 3 września 2015

Rozdział 7 Coś zaczyna się dziać w Konoha.

Wiem, że bardzo długo nie dodawałam rozdziału, za co was bardzo, ale to baaardzooo was przepraszam. Mam nadzieje, że mimo tego dalej będziecie chętni do odwiedzania tego bloga. Liczę na was ;)
@Akane Ivona   Mam wielką nadzieję, że wreszcie doczekany rozdział Ci się spodoba i że porzucisz byś o zabiciu mnie :P Także zachęcam Cię do pisania częstszych komentarzy, bo one naprawdę pomagają hehehe....
*******
          Drużyna 7, tak jak obiecała, została do zakończenia budowy mostu. Trwało to tydzień, podczas którego młodzi shinobi odbywali pod okiem swojego kapitana mordercze treningi. Wreszcie nadszedł dzień, na który czekała cała osada. Otwarcie Mostu. Z tego powodu zorganizowano festyn. Pierwszy od wielu lat. Poustawiano wiele stoisk. Ludzie się cieszyli, żartowali. Gdy zniknął Gato, ludzie mogli spokojnie odetchnąć.
          Blond-włosa kunoichi siedziała na dachu jednego z budynków przy głównej ulicy. Zapadł już wieczór, więc wszystko powoli się rozkręcało. Na ulicy oświetlonej przez piękne lampiony, pojawiało się coraz więcej ludzi ubranych w yukaty. Dzieci biegały od stoiska do stoiska nie mogąc napatrzyć oczu tążnorodnością. Nastolatkowie brali udział w różnych konkursach chcąc się wykazać, rozerwać bądź odpocząć od ostatnich wydarzeń. Natomiast starsi już mieszkańcy spędzali miło czas na rozmowach i jedzeniu smakołyków.
          Noriko zaczęła się zastanawiać gdzie reszta jej drużyny. Kakashi pewnie tak jak ona, zaszyty na dachu czyta swoje zboczone książki. Ale Sakura i Sasuke..? Na odpowiedź nie musiała długo czekać. W dole usłyszała głos swojej koleżanki z drużyny, więc spojrzała w tamtym kierunku. Główną ulicą, ubrana w różowo-białą yukate szła zielonooka, a towarzyszył jej.... Sasuke, także ubrany w elegancki strój. Niebieskookiej nie zdziwiła obecność ich razem, tylko to, że wyglądali jakby świetnie się razem bawili. Na co dzień jest tak, że różowo-włosa uczepi się chłopaka jak rzep psiego ogona, a on natomiast odpychał ją na wszystkie możliwe sposoby. Kunoichi musiała przyznać, że do siebie pasują. „Może jeszcze coś z tego będzie.” pomyślała, a następnie przeniosła wzrok na niebo, na którym pojawiało się coraz więcej gwiazd.
          Spokój dziewczyny został zakłócony przez pojawienie się pewnego osobnika o szarych sterczących włosach i zakrytej twarzy. Wiedziała ona po co tu przyszedł. Czekała ją rozmowa. Kakashi stanął za nią i nie odrywając wzroku od swojej książki, odezwał się.
Kiedy się tego nauczyłaś?
Podczas treningu z Jirayą- zrobiłam krótką przerwe. - Uprzedzę twoje następne pytanie. Tak, wiem o wszystkim.
To tylko się spytam jak?
Połączyłam części łamigłówki. Zastanawia mnie tylko czemu nikt się nie domyśla?
Tak. To dobre pytanie.- przyznał mi rację jounin - Jesteście bardzo podobni. - na to stwierdzenie się tylko uśmiechnęłam. Między naszą dwójką zapadła cisza. Nie była ona tą ciążąca, niemiłą ciszą, tylko taką spokojną, w której każde z nas zagłębiło się w swoich rozmyśleniach. Przerwała ją nastolatka po kilku minutach.
Na razie nie będę pokazywać swoich umiejętności. Niech pozostaną one w sekrecie. - Kakashi rozumiejąc przekaz pokiwał głową.
Po 20 na scenę znajdująca się w wejściu na most, stanął Tazuna. Podziękował wszystkim za przybycie, po czym oficjalnie otworzył most przecinając czerwoną wstęgę. Na koniec poprosił wszystkich o wzniesienie okrzyku na cześć Wielkiego Mostu Drużyny 7 oraz za konohańską drużynę. Sami zainteresowani byli bardzo zaskoczeni zarówno z powodu tej nazwy, jak i z podziękowań mieszkańców. W końcu to ni przepędzili psy Gato. Razem. Jako społeczność, jedna rodzina. Wielka impreza trwała jeszcze długo, lecz shinobi musieli następnego dnia wcześnie wyruszyć, więc udali się na spoczynek.
          Następnego dnia wymienili się podziękowaniami z głównym budowniczym, który wstał specjalnie by ich pożegnać, a następnie wyruszyli w drogę. Tym razem szło im to o wiele szybciej. Mogli poruszać się po drzewach dzięki ostatnim treningom. Tak, więc w domu byli dwa dni później. Oczywiście najpierw udali się do Hokage i złożyli mu raport. Przywódca Liścia był...zdziwiony, ale też dumy z młodych geninów. Po dopełnieniu wszelkich obowiązków Sarutobi-sama puścił wszystkich do domu. Ci jednak mieli inne plany. Całą czwórką udali się do Ichiraku na ramen, by uczcić dobrze wykonaną misje. I tak się złożyło, że stało się to ich tradycją. Ale wracając... Gdy skończyli posiłek, każde rozeszło się w swoja stronę.
          Na blond-włosą 14-latkę czekała w domu wiadomość, którą od razu przeczytała. Była ona od Itachiego Uchihy. Okazało się, że dostał długoterminową misję, więc nie pojawi się jak na razie na ich spotkaniach. Noriko lubiła treningi z ciemnowłosym. Zawsze dawali z siebie wszystko, oczywiście tak by nie wzbudzić sensacji. Jednak nigdy nie dawał jej forów, czego wprost nienawidziła. Niestety w tym wypadku będzie musiała jakoś sama ćwiczyć.
Zacznę od jutra. Nawet mi przyda się trochę odpoczynku. - szepnęła cicho, jakby w przestrzeń niebieskooka kładąc się na łóżku. „Może znajdzie się ktoś z kim sobie potrenujesz.” mruknął Kyubi. „Możeee...” odparła sennie dziewczyna zapadając w sen.
          Od powrotu z misji minęły niecałe 2 tygodnie. W tym czasie dni Uzumaki stały się monotonne. Codzienne wczesne wstawanie, trening z drużyna, jakaś mała misja znowu rangi D, obiad, samodzielny trening na jednym z ogólnodostępnych pól treningowych trwający do późnego wieczora. Łasic jeszcze nie wrócił, więc musiała sobie radzić. Dzisiejszy dzień miał być jednak inny. Z powodu dostania misji przez Kakashiego, drużyna 7 ma trening. Jinjuriki mogła, więc pospać sobie dłużej z czego była niezmiernie zadowolona. Gdy wreszcie się wyspała i ogarnęła to ruszyła na spacer po lasach okalających Konohę. Pogoda była piękna. Szkoda by było jej nie wykorzystać. Gdy tak chodziła, przez zbieg okoliczności trafiła na drużynę 11 prowadzoną przez Guya. Po tym jak ten dorosły człowiek w dziwnym, zielonym kombinezonie dowiedział się kogo jest uczennicą, natychmiast zaproponował dołączenie do treningu. Nastolatka praktycznie od razu się zgodziła. Na początku wykonywali ćwiczenia siłowe typu brzuszki, pompki, itp., by następnie przejść do sparingów. Pierwsza walka Rock Lee – mini Guy vs. Noriko. Był to pojedynek taijutsu. Niebieskooka nie zamierzała pokazywać swoich prawdziwych umiejętności, więc pozwoliła Lee być trochę lepszemu. Po kliku minutach walka się skończyła. Wygrał chłopak, ale Guy pochwalił „Uczennice Swojego Największego Wroga”, że jest naprawdę dobra. Następnie miały walczyć panie. Jednak pogoda postanowiła pokrzyżować im plany – zaczęło padać. Jounin nie chcąc ryzykować chorobą przed Egzaminem na Chunina, zakończył trening. Tak, więc Noriko pożegnała się i następnie oddaliła w swoją stronę zakładając na głowę kaptur bluz, którą zawsze miała przy sobie.
          Kunoichi szła przed siebie nie zważając na okolice zagłębiona w rozmyśleniach. Egzamin na Chunina. Tym razem miał się odbyć w Wiosce Liścia. Z każdym dniem w osadzie pojawiało się coraz więcej obcokrajowców, których ze zwykłej ciekawości obserwowała. Kilku wydawało się naprawdę silnych i chętnie stoczyła by z nimi pojedynki. Jednak ich drużyna nie dostała jeszcze zgłoszeń do przystąpienia. Było to spowodowane nieobecnością Hatake, czy może Hokage stwierdził, że są jeszcze za słabi. Nie to nie możliwe.... Przecież świetnie wykonali tamtą misję, która w końcu została zapisana jako rangi B. Mieli odpowiednie umiejętności. No może Sakurze jeszcze trochę brakowało, ale jednak się starała! Najwidoczniej trzeba jeszcze poczekać. Niebieskooka dalej by tak dumała gdyby nie głosy z pobliskiej uliczki, które wydawały się być znajome. Prowadzona jakby instynktem ruszyła w ich kierunku.
Ja Przep... - ten należał do jakiegoś małego, widocznie teraz przestraszonego chłopca.
Nauczę Cię szacunku do starszych osób bachorze! Jak zaraz... - ten był bardziej męski?, bynajmniej to on wystraszył malca.
Uspokój się! Przecież on nie zrobił tego specjalnie! - „Ooo...To chyba ta twoja różowo-włosa koleżanka.” nawet lis się obudził. Najwidoczniej coś się tam działo. „Co ty na to Kurama, by się trochę zabawić?” zaśmiała się cicho w myślach dochodząc po cichu do tej głośnej grupki. Teraz już widziała całą scenę. Dwójka trochę starszych nastolatków – chłopak, który trzymał za koszulkę chłopca i dziewczyna stojąca obok należeli, sądząc po opaskach do Piasku. Na przeciwko stała Sakura z dwójką jakiś dzieciaków po bokach. Jeszcze raz przyjrzała się uwięzionemu chłopcu. Ten głupi kask... I jeszcze głupszy szal... To Konohamaru.
Radze Ci się uspokoić i puścić tego chłopca. - odezwała się Noriko spokojnym głosem, zwróciła tym na siebie uwagę wszystkich zamieszanych. Wszyscy mogliby się w tym momencie zgodzić ze sobą – nie zauważyli jej.
A co ty mi możesz zrobić?!! Nie muszę Cię wcale słuchać!! - chłopak z Piasku widocznie wściekł się jeszcze bardziej.
Jak chcesz to nie musisz mnie słuchać, ja Ci nie będę nic robić, ale pewnie jesteś świadom, że nie jesteś u siebie na podwórku. Tu jesteś jako gość i jeżeli zaatakujesz kogoś z tej osady możesz trafić do więzienia i to w najlepszym przypadku. Natomiast w najgorszym to skończy się to wojną. Czyżbym o czymś zapomniała... - 14-letnia kunoichi chwilkę się zastanawiała, po czym uśmiechając się po lisiemu (przez kaptur, było widać tylko usta) kontynuowała. - Ten chłopiec to Konohamaru Sarutobi, wnuczek naszego przywódcy, Trzeciego Hokage - Hiruzena Sarutobiego. - chłopak nie wiedział co zrobić. Z jednej strony miał ochotę nas wszystkich zabić, a z drugiej nie chciał rozpoczynać wojny.
Lepiej jej posłuchaj! - kolejny znajomy głos. Tym razem Sasuke. Niestety to nie poskutkowało, więc zaczęłam powoli się zbliżać. Krok za krokiem. W kompletnej ciszy.... Nagle przeciął ja zimny, ostry głos.
Puszczaj go, Kanguro! Nie po to tu jesteśmy. - po drugiej stronie drzewa, na którym znajdował się młodszy Uchiha, zmaterializował się jakby w pisaku kolejny genin. „Czuję od tego chłopaka coś dziwnego.” chcąc nie chcąc niebieskooka jinjuriki musiała przyznać temu futrzakowi rację. W tym czasie ten nadpobudliwy shinobi, czyli najprawdopodobniej Kanguro puścił jak najszybciej konohańczyka. Cała sytuacja została rozwiązana, więc Uzumaki ruszyła dalej przed siebie. Zatrzymał ją jednak głos. Znów ten zimny, niewyrażający nic, a przez to przerażający.
Ty, w kapturze... Jak się nazywasz? - konohanka chwilę się zastanawiała. W końcu nie przestając iść, rzuciła.
Moje imię nie jest Ci do niczego potrzebne teraz. Najwyżej dowiesz się w swoim czasie. - nim ktokolwiek się zorientował, dziewczyna zniknęła za najbliższym zakrętem.

******
Dobra. Jesteście po przeczytaniu rozdziału, który miejmy nadzieje się podobał, co zakomunikujecie mi za pomocą komentarzy - na które, nie ukrywam liczę. 
Zbaczając z tematu. Jak tam wasze pierwsze dni w szkole po wakacjach? Chcecie ich powrotu czy może czekaliście, aż zacznie się rok szkolny? Jeśli chodzi o mnie to chciałabym jeszcze trochę wolnego, ale cieszę się, że znowu zobaczyłam się ze znajomymi z klasy. Niestety powrót do szkoły ma też swoje złe aspekty. Jakiś przykład? Proszę bardzo. W środę. 2 września 2015 roku, czyli w pierwszy, prawdziwy dzień szkoły. Na pierwszej lekcji, którą okazał się być język polski. Zostałam spytana   ;(..... A wy mieliście jakieś przygody? 
PS Czekam z niecierpliwością na odpowiedzi. :D oraz na same komentarze xd 

wtorek, 11 sierpnia 2015

Ehhhh....Przepraszam?

          Tak wiem...Gdzie jest nowy rozdział?!...Mija już miesiąc od ostatniej notki, a tu ani widu ani słychu... Jednak mogę was zapewnić, że coś niedługo się pojawi.. Rozdział mam już prawie napisany. Zostało tylko dopisać zakończenie, poprawić to co jest nie tak i to w sumie tyle. Ale kiedy on będzie wstawiony to nie umiem powiedzieć.
          Czemu takie opóźnienie? Powód jest prosty. Brak weny... To jest straszne. Jednak nie tylko to wpłynęło na brak rozdziału, ale też brak czasu oraz moje lenistwo. Tak lenistwo. Nie wiem co się ze mną stało. Całe dnie w które nic nie robie mogłabym tylko przespać, czy cały czas leżeć, nawet nie kiwając palcem. Tez tak macie?
          Nie będę was już męczyć. Na koniec mogę tylko dodać, że rozdziału musicie wyczekiwać i wypatrywać niczym polskich pociągów xd

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 6 Walka na moście - ostateczne starcie.

    No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieje, że będzie się podobał. Miłego czytania
**************

          Nastał kolejny dzień. Drużyna Kakashiego po zjedzeniu śniadania razem z Tazuną ruszyła na budowę. Nie było tam zbyt wiele do roboty, więc każdy zajął się sobą przy okazji pozostając czujnym. W pewnym momencie na moście wybuchła panika. Zaczęła pojawiać się mgła. Wszyscy budowniczy zaczęli uciekać do wioski, do swoich domów. Shinobi Konohy szybko zebrali się koło siebie i wyglądali przeciwnika. Długo nie musieli czekać. Z mgły naprzeciwko nich wyszedł ich stary znajomy – Zabuza oraz jak się okazało tajemniczy Anbu. „A jednak miałam rację odezwała się w myślach Noriko.
- Teraz dokończymy to co nam przerwano, Kakashi. - odezwał się Momochi.
- Już nie mogę się doczekać. - odpowiedział Hatake, wyciągając kunai i odsłaniając lewe oko.
Wiesz co robić, Haku. - zwrócił się do swojego kompana Zabuza.
- Hai. - gdy tylko zamaskowany odpowiedział, zniknął w lustrze, które się koło niego zmaterializowało, po czym zniknęło. Zabuza i Kakashi nie czekając na nic ruszyli do ataku. Na początku spierali się bronią. Ten pierwszy swoim wielkim mieczem, a drugi zwykłym kunai. Nikt nie mógł zdobyć przewagi, więc odskoczyli od siebie. Równocześnie zaczęli składać pieczęcie.
- Suiton: Suirydan no Jutsu - wypowiedzieli obaj i po chwili dwa ogromne wodne smoki zderzyły się ze sobą nad ich głowami. Nim woda całkowicie opadła, oni znowu zwarli się ze sobą. Atak. Unik. Parowanie. I tak cały czas.
          W tym samym czasie kawałek dalej, trójka geninów z Konohy starała się przeciwstawić ninja w masce. Mimo, że współpracowali tak jak ich uczył sensei, to nie dawali rady. Przeciwnik był dla nich za silny. Postanowili po raz kolejny zaatakować. Wszyscy chwycili za kunai i ruszyli. Dla przeciwnika nie było to problemem. Najpierw zajął się Sakurą, która pod wpływem kopnięcia odleciała spory kawałek i straciła przytomność. Pozostałej dwójce udało się jakoś zrobić uniki i oddalić się.
- Zostaliście sami. Załatwię to szybko. - odezwał się zamaskowany i stworzył pieczęć. Dookoła niego i dwójki czternastolatków zaczęły powstawać lodowe lustra. Shinobi Mgły wszedł do jednego z luster i po chwili był już w każdym. Sasuke jako użytkownik Katon spróbował zniszczyć to więzienie.
- To nic nie da. - dobiegł ich głos ze wszystkich stron - Jesteście zdani na moją łaskę- w jednej sekundzie przygotował senbony i nimi rzucił. Konohańczycy zdążyli tylko wyciągnąć kunai, by się obronić. Udało im się.
- No nieźle. Ale co powiecie na to. - ponowny atak senbon. Tylko tym razem o wiele szybciej. Ledwo, ale znowu im się udało. Zamaskowany przypatrywał się im przez chwilę.
- Nie jesteście tacy najgorsi. Niestety nie mam wyboru. Muszę was zabić- kolejny atak był inny. Najpierw z jednego lustra wyleciał starszy shinobi atakując młodych ninja, po czym chował się do przeciwnego lustra i stratował z następnego. Działo się to jednak tak szybko jakby kilka osób atakowało geninów. W końcu atak się skończył. Dzieciaki ledwo stały na nogach. Noriko przymknęła oczy i przykucnęła na jedno kolano. „Kurama masz jakiś pomysł co zrobić?” spytała się swojego bijiu. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo usłyszała krzyk Sasuke.
- Głupia! Uważaj! - zdążyła otworzyć oczy jak poczuła, że jest popychana. Leżała na plecach a nad nią wisiał ciemnowłosy. Po chwili osunął się jej w ramiona.
- Jakie poświęcenie. Szkoda, że na nic się zda. - blond włosa usłyszała głos swojego przeciwnika. Odłożyła ostrożnie Sasuke na ziemie i podniosła się. Została sama. „Noriko, jedynym sposobem na uwolnienie się jest użycie mojej chakry.” usłyszała potężny głos lisa.
- Pora na ciebie. - odezwał się ponownie zamaskowany.
- Jeszcze zobaczymy. - odezwała się pewnie Noriko. Po chwili dookoła niej zaczęła krążyć czerwono-pomarańczowa chakra. Powietrze zaczęło robić się naprawdę gęste.
- Co to jest! - po głosie można było wyczuć, że zamaskowany jest zdziwiony i przerażony.
- Zaraz będzie koniec twojego jutsu. - powiedziała niebieskooka. Chakra dziewięcioogoniastego jeszcze bardziej zwiększyła swoja ilość i lodowe lustra zaczęły pękać. Gdy pękło ostatnie lustro przeciwnik geninów został odepchnięty.
- Czym ty jesteś- tym razem szepnął przestraszony.
          W tym czasie u Kakashiego i Zabuzy trwała zacięta walka. Właśnie odskoczyli od siebie, gdy poczuli ogromne ilości chakry.
- ż za chakra, aż czuć od niej nienawiść, zło, a nawet chęć zabijania. - powiedział uśmiechnięty Zabuza spoglądając w stronę walki swojego towarzysza. Nie widział jednak nic, ponieważ wszystko zasłaniała mgła. „Kyubi!! Muszę szybko to skończyć!” krzyczał w myślach szaro-włosy.
- Koniec zabawy, Zabuza. - odezwał się zwracajac uwagę przeciwnika na siebie. Szybko złożył pieczęcie - Kuchiyose no Jutsu. - dookoła Momochiego pojawiło się osiem psów ninja i wszystkie w jednej chwili rzuciły się na niego. Wynik był taki jakiego oczekiwał Hatake. Demon z Ukrytej Mgły został unieruchomiony. „Pora teraz na koniec”. Ponownie zaczął składać pieczęcie. W jego dłoni pojawiła się jakby kula wyładowań elektrycznych. W powietrzu rozszedł się świergot 1000 ptaków.
- Chidori!!
          Noriko napierała na swojego przeciwnika dalej używając chakry swojego przyjaciela. Anbu ledwo unikał jej ciosów. W końcu oberwał z prawego sierpowego i odleciał na parę metrów. Gdy się podniósł stanął jak wryty.
- Zabuza-san. - szepnął tylko, po czym zniknął w lustrze. Niebieskooka wiedząc gdzie ruszył jej przeciwnik wycofała chakre Kuramy i ruszyła za nim. W stronę walki swojego senseia. Jednak nie spodziewała się widoku jaki ujrzała. Tuż przed Zabuzą stał jego towarzysz, który przyjął na siebie cios Kakashiego Hatake. Cios ostateczny. Jego maska, już wcześniej przez nią nadpęknięta zaczęła się zsuwać. Gdy całkowicie spadła, ukazała twarz młodego mężczyzny, wyglądającego na góra 18 lat, o kobiecej urodzie. Jounin Konohy wyciągnął swoją rękę z jego ciała, a to opadło bezsilnie na ziemie.
- Kakashi, my będziemy już spadać- odezwał się Pakkun, po czym wszystkie psy zaczęły znikać.
- Kontynuujmy naszą walkę, Kakashi. - powiedział Zabuza nawet nie parząc na martwe ciało.
- Właśnie zginął twój towarzysz, w twojej obronie. Nie obchodzi cię to? - spytał sharinganowiec przypatrując się mu.
- To była zwykła broń, narzędzie w moich rękach. Narzędzia się kiedyś psują i trzeba je wymienić na nowe. - odezwał się beznamiętnie.
- Powinieneś choć teraz, ten jeden raz potraktować go z szacunkiem. W końcu oddał za ciebie życie. - tym razem głos zabrała blond-włosa.
- W tym momencie nie jest dla mnie już nic wart. -skierował te słowa bardziej do siebie - Walczmy dalej.! - tym razem słowa wypowiedział do szaro-włosego.
- Sensei, mogę się nim zająć- niebieskooka spojrzała na nauczyciela. Kakashi przyjrzał się swojej uczennicy, po czym kiwnął lekko głową na znak zgody.
- A co ty mała dziewczynko możesz mi zrobić? Rozśmieszyć mnie na śmierć- zaśmiał się Zabuza zaczynając iść w jej kierunku.
- Dużo więcej niż myślisz. - szepnęła tak, że tego nie usłyszał. Następnie wyjęła z kabury jeden kunai i nim rzuciła.
- Tylko to potrafisz? - śmiał się nadal Momochi. Postanowił że jak broń zbliży się na odpowiednią odległość to ją po prostu złapie. Dziewczyna tez czekała na odpowiednią chwilę. Zabuza w ogóle nie przejmował się kunoichi, całą swoją uwagę skupił na kunaiu. Jakie było jego zdziwienie, gdy dojrzał, że to nie taki zwykły kunai, tylko potrójny. Nie zdążył nawet pomyśleć gdzie już taki widział, bo niebieskooka pojawiła się przy nim w żółtym błysku, by następnie wbić mu owy kunai w brzuch. Starsi ninja byli zszokowani. Mgły, bo pokonała go taka dziewczyna, a Kopjujący Ninja, ponieważ ostatni raz widział tą technikę ok. 14 lat temu. „Muszę z nią porozmawiać.” rzucił w myślach Kakashi. Noriko szybko wyszarpnęła ostrze z brzucha przeciwnika a ten zaczął upadać na ziemię.
- Jesteś silną kunoichi. - odezwał się plując krwią - Już chyba wiem co chciałaś mi wcześniej przekazać. Teraz gdy umieram chciałbym, by był przy mnie Haku. Byśmy się spotkali w zaświatach. Ale to raczej będzie niemożliwe... - znowu kaszlnął krwią. - Ja trafię do najgorszych głębi piekła, a on w piękne miejsce, czyste, dokładnie tak jak on... - krew znowu my przeszkadzała - Dla mnie nie będzie tam miejsca.
- Nigdy nie wiesz co cię czeka. - odezwała się stojąc nad nim.
- Chciałbym go ujrzeć ten ostatni raz... - Zabuza próbował się podnieść lecz marnie mu to szło. W końcu Hatake się nad nim zlitował i zaniósł go do jego towarzysza. Był taki szczęśliwy, że może go ujrzeć ten ostatni raz. Gdy tak na niego patrzył, wydawało mu się, że on tylko śpi.
Tę miłą chwilę przerwał śmiech. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku. Stał tam Gato ze zgrają zbirów.
- Ohhh.... Jakie to uroczę- zaśmiał się - Dobrze, że ten bachor nie żyje! Przez niego mam złamaną rękę. I tak był bezużyteczny. - na Zabuze podziałało to jak płachta na byka. Wiedział, że tak tego nie zostawi. Ostatkami sił wstał i przegryzł bandaż tkwiący na ustach.
- Mogę was prosić o kunai? - zwrócił się do dwójki z Liścia. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i rzuciła mu zwykły kunai. Ten złapał go w zęby i ruszył, jak najszybciej na zgraję z Gato na czele. Oczywiście przywódca jako pierwszy zwiał. Natomiast Momochi przedzierał się przez coraz większą ilość wojowników. Z pleców wystawała mu już niezła kolekcja noży, mieczy i różnej innej broni. W końcu dopadł Gato i zabił go.
- To jakiś potwór! - krzyczeli ludzie ze zgrai Gato, ustępując Momochiemu z drogi. Ten wykończony, chwiejąc się szedł w stronę ciała Haku. Padł przy ważnej dla siebie osobie, wydając ostatnie tchnienie.
- Skoro Gato nie żyje, to kto nam zapłaci? - odezwał się jeden z podwładnych Gato.
- Nie dostaniecie nic. - dwójka z Liścia odwróciła się za siebie. Stał tam Inari wraz z Tazuną.
- A co taki szczeniak może nam zrobić- zaśmiali się zbójcy.

- Nie jestem sam. - Nagle do tej dwójki dołączyła cała męska część społeczeństwa. Przerażeni wojownicy zaczęli się wycofywać, a za nimi w pościg ruszyli mieszkańcy wioski.           Kakashi i Noriko spojrzeli na siebie, po czym skierowali się w stronę swoich towarzyszy. Sakura płakała nad ciałem Sasuke, myśląc, że już po nim. Jednak szarowłosy ją uspokoił. Wspólnie opatrzyli jego rany, po czym ruszyli w kierunku domu Tazuny. Gospodarz już tam był. Po dość długich namowach drużyna 7 zgodziła się zostać do zakończenia budowy mostu, by zobaczyć jego otwarcie.

czwartek, 9 lipca 2015

Cześć wszystkim!
Jak zapewnie wiecie, a nawet na 100% - są wakacje, czyli wyjazdy itp., dlatego jeszcze nie pojawił się nowy rozdział. Mam jednak dla was dobrą wiadomość. Jest on już napisany! Więc (wiem, nie zaczyna się zdania od  ''więc'', ale oj tam oj tam :p) wystarczy, że wrócę do domu, gdzie jest mój skarb (czyt. laptop). Czyli nowy wpis pojawi się od 2 do 4 dni.
Pozdrawiam ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 5 Poza granicami Konohy

No i mamy rozdział 5, ten już dłuższy od poprzednich. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Miłego czytania. :)
*******     
          Spod głównej bramy Konohy, wyruszyła właśnie na misję drużyna 7. Ich zadaniem jest pilnowanie bezpieczeństwa Tazuny w czasie drogi do jego kraju oraz do końca budowy mostu. Od samego początku budowniczy nie był zadowolony ze swojej eskorty.
Chciałem prawdziwych shinobi, a nie jakieś dzieciaki. - zrzędził co chwilę facet. Na początku wszyscy to ignorowali, lecz z każdą minutą zaczynało im to coraz bardziej przeszkadzać. Noriko poszła na przód, by tylko tego nie słyszeć i zagłębiła się w swój umysł, oczywiście dalej była czujna Zaczęła grać w shogi ze swoim biju. Sasuke stwierdził, że nawet Sakura nie jest tak wkurzająca. Kakashi w końcu nie wytrzymał. To był pierwszy raz gdy ktoś mu przeszkadzał w czytaniu jego Icha Icha Paradise.
Może mi pan uwierzyć, moi uczniowie są dobrze wyszkoleni. - odezwał się szarowłosy.
Ale.. - nie dążył dokończyć budowniczy, bo zaatakowali ich dwaj ninja.
- Kim jesteście? - padło proste pytanie ze strony niebieskookiej.
- Demonicznymi braćmi. - odpowiedział jeden.
- Poddajcie się nie macie z nami szans! - tym razem odezwał się drugi. Shinobim z Konohy nawet przez myśl nie przyszło, żeby się poddać. Od razu ustawili się gotowi do ataku lub obrony. - Skoro wolicie cierpieć.
          Rozpoczęła się walka. Kakashi zajmował się jednym przeciwnikiem, gdy trójka geninów pojedynkowała się z drugim. Konohańczycy szybko uporali się z wrogimi ninja. Związali ich i zostawili na pastwę losu, nieprzytomnych. Szybko oddalili się od tego miejsca. Gdy zaczęło się ściemniać, znaleźli miejsce do noclegu. Rozbili namioty, rozpalili ognisko, wokół którego się rozsiedli i zaczęli jeść prowiant.
- Skoro mamy chwilę spokoju, to może powie nam pan, panie Tazuna całą prawdę- zapytała blond-włosa.
- Nie wiem o co ci chodzi dziecko. - odparł staruszek, spoglądając na nią zdziwiony.
- Od początku, panu nie pasowało, że dostał pan tylko drużynę geninów. Jakby spodziewał się pan jakiegoś ataku. No i proszę mamy dzisiejszy atak. Do tego ci ninja byli na wysokim poziomie i wcale nie przypadkiem się na nas natknęli. Ktoś ich nasłał- zakończyła swoją wypowiedz Noriko, przypatrując się twarzy ich klienta. Wyrażała ona na zmianę przerażenie i zdziwienie.
- Rozgryzłaś mnie dziewczynko. - szepnął w końcu opuszczając głowę - Zaraz wam wszystko wytłumaczę...
- Słuchamy. - odezwał się Hatake.
- Kraj Fal jest bardzo ubogim krajem. Lecz nie zawsze tak było. Jakiś czas temu przybył do nas człowiek. Nazywa się Gato. Zaczął prowadzić jakieś interesy przez które mój kraj coraz bardziej ubożał. Jedynym naszym ratunkiem jest most, który buduję wraz z innymi budowniczymi. Gato widzi w nim jednak wielkie zagrożenie, więc pragnie mnie zabić jako, że jestem Głównym Konstruktorem. Dlatego przybyłem do Konohy, by wykupić ochronę. Niestety przez biedotę Kraju Fal było mnie stać tylko na rangę C, więc trochę naciągnąłem prawdę. Bardzo was przepraszam! - Tazuna pochylił głowę w geście przeprosin, a po jego policzkach płynęły łzy.
- Teraz jest to misja rangi B, jak nie A. Powinniśmy wrócić do Liścia i tam powinieneś dostać odpowiednią drużynę składającą się zapewne z samych jouninów. - odezwał się niesamowicie poważnie Kakashi.
- Tylko nie to. Nie będę miał jak za to zapłacić. - Zapadła chwilowa cisza.
- Kontynuujmy tę misje, sensei. - odezwała się niebieskooka.
- Zgadzam się z nią. Nie możemy zostawić człowieka w potrzebie. - poparła swoją koleżankę Sakura, a Sasukę kiwnięciem potwierdził, że się zgadza.
- Sądzicie, że dacie radę? Nie wiemy jakich ninja spotkamy. - odpowiedziały mu trzy kiwnięcia - Niech wam będzie. Kontynuujemy misję.
Nie wiem jak wam dziękować.! - po policzkach budowniczego ponownie poleciały łzy. Tylko tym razem radości. Wiedząc, że następnego dnia czeka ich długa i ciężka podróż, szybko ustalili warty i poszli spać. Następnego dnia rano sprawnie zebrali swoje rzeczy i ruszyli w dalszą drogę.
          Właśnie znajdowali się niedaleko portu, by pokonać ostatni odcinek trasy – morze. Niestety ktoś im przeszkodził. „PADNIJCIE!!” W umyśle blond-włosej kunoichi rozbrzmiał głos zapieczętowanego w niej demona.
- Na ziemie, wszyscy!! - wydała szybką komendę. Wszyscy jej posłuchali i dobrze. Z dwie sekundy później nad ich głowami przeleciał gigantyczny miecz, by w końcu wbić się w drzewo. „Dziękuję Ci Kurama” dziewczyna odpowiedziała ich wybawcy.
- Brawo dziecko. Gdyby nie ty, to byłoby po was. - na mieczu stanął shinobi z opaską Mgły.
- Zabuza Momochi.... -odezwał się Kakashi, gdy wszyscy już wstali.
- No proszę. Wielki Kakashi Hatake, Kopiujący Ninja Konohy wie kim jestem. Cóż za zaszczyt. - do wszystkich doszedł głos ich przeciwnika.
- Czego od nas chcesz? - spytała spokojnie Noriko
- Nic takiego. Wystarczy, że oddacie mi go - wskazał na Tazunę - a was puszczę wolno.
- Nie ma mowy. - genini ustawili się do obrony budowniczego, a ich sensei przed nimi.
- Skoro tak wolicie, to wywalczę to siłą- zaśmiał się Zabuza ruszając do ataku.
          Dwóch wysokiej rangi shinobi starło się ze sobą w walce. Kakashi uwolnił swojego sharingana, czym zdziwił Sasuke, lecz nie było teraz czasu na tłumaczenie. Jounini byli na takim samym poziomie, więc walka ciągnęła się i ciągnęła. Ale wszystko się kiedyś kończy i tak było też tym razem. Hatake przez ułamek sekundy stracił koncentrację, co wykorzystał jego przeciwnik zamykając go w wodnym więzieniu. Sasuke i Noriko widząc te wydarzenia postanowili jakoś mu pomóc. Po krótkiej naradzie zaczęli działać. Dziewczyna zaczęła biec wykonując pieczęć, przez co po chwili koło niej znalazło się 5 cienistych klonów. Zabuza unieruchomiony przez wodne więzienie sam stworzył wodnego klona do starcia z przeciwniczką. Rozpoczęła się walka. W tym samym momencie Sasuke wyjął z torby i przygotował do ataku demoniczny shuriken. Rzucił nim! Broń poleciała tak, że zgrabnie ominęła bliżej odbywającą się walkę i zaczęła kierować się na rękę utrzymującą więzienie Kakashiego. Atak nie doszedł jednak do skutku, gdyż został zatrzymany przez Momochiego.
- Niezła próba! - zaśmiał się.
- To jeszcze nie koniec. - szepnęła niebieskooka. Nagle pojawiła się identyczna broń okrążając z drugiej strony dziewczynę. By mieć wolną rękę, Zabuza wyrzucił pierwszego shurikena gdzieś w bok. Gdy już miał odeprzeć atak, demoniczny shuriken zmienił się w klona dziewczyny i powalił go, przez co zniszczyło się wodne więzienie. Kakashi był wolny. Akcja przeprowadzona przez tą dwójkę zdziwiła zarówno jouninów jak i Sakurę oraz Tazunę. Noriko szybko się cofnęła do swoich rówieśników, a szaro-włosy przygotowywał swój ostateczny atak. Czekał tylko żeby wrogi ninja się podniósł. W końcu to nastąpiło, lecz on nie zdążył zaatakować. Wyprzedził go jakiś Anbu z Mgły, który trafił jednego z Siedmiu Mistrzów Miecza, senbonem.
- Dziękuję za pomoc. Już od dłuższego czasu go ścigam. - nowo przybyły odezwał się, po czym zniknął zabierając ze sobą ciało.
          Drużyna szybko się pozbierała i ruszyła w dalszą drogę. Blond-włosa kunoichi szła na końcu grupy, pogrążona w swoich myślach. Kakashi widząc to dołączył do niej.
- Co się dzieje, Noriko? - zapytał wyrywając ją z zamyślenia.
- Coś mnie nie pokoi. - postanowiła podzielić się z nim swoimi podejrzeniami. - Słyszałam, że Anbu, gdy zabije bądź unicestwi, któregoś z poszukiwanych ninja ma się od razu pozbyć ciała, np. przez spalenie. Ten którego spotkaliśmy zabrał ciało Zabuzy ze sobą- dokończyła swoją wypowiedź dziewczyna, po czym spojrzała na swojego senseia.
- Masz rację, to dziwne lecz nie przejmuj się tym teraz. - uspokoił ją Hatake, na co ona zareagowała kiwnięciem głowy. Szaro-włosy nie chciał przyznawać przed swoją uczennicą, ale jej słowa dały mu do myślenia. „Nie wiem czemu, ale coś czuję, że będą jeszcze z tego powodu kłopoty” Kakashi postanowił więcej nie zawracać sobie tym głowy i zajął się czytaniem kolejnej części swojej ulubionej książki. Reszta drogi zajęła drużynie resztę dnia. W domu Tazuny, gdzie mieli się zatrzymać, poznali jego córkę Tsunami i wnuczka Inariego.
          Wykończeni podróżą, po zjedzeniu kolacji udali się do swoich tymczasowych pokoi położyć się spać. U większości domowników ten sen przyszedł szybko, jednak jedna osoba nie mogła zasnąć. Norkio mając już dość leżenia w łóżku, zachowując się bardzo cicho udała się na dach. Rozsiadła się na dachówkach i wpatrywała w ciemne niebo, które dziś było usiane gwiazdami.
„Co się dzieje, mała” usłyszała w myślach głos swojego ''lokatora''.
„Po prostu niepokoi mnie ta cała sytuacja z Zabuzą i tym Anbu. A ty co o ty myślisz?”
„Cóż. Pożyjemy, zobaczymy. Z resztą, że w razie przypadku poradzisz sobie. „
„Niby tak, ale...”
„Żadne ale. Nie przejmuj się tym. Co powiesz na trening?”
„Zawsze wiesz jak mnie zachęcić.” dziewczyna położyła się na plecach, tam gdzie siedziała i zamknęła oczy, by znaleźć się w swoim wnętrzu.